Po
raz kolejny nad Nowym Jorkiem władzę objęły letnie ulewy. Padało ciągle, bez
przerw, a wiatr hulał w gałęziach drzew. Grube krople spadały na ziemię niczym
łzy małych dzieci, zabranych z tego świata, które płaczą za zabawą, radością i
miłością rodziców.
Park
był pusty, ludzie nie kwapili się do spacerów w takiej pogodzie, a pora też nie
była do tego najodpowiedniejsza. Drewniane, parkowe ławki lśniły w blasku
niewielkich latarni ustawionych wzdłuż chodnika. Gdyby nie nieprzychylna aura,
taki widok mógłby wielu zachwycić, niektórzy na dłużej zatrzymaliby się, przy
tym obrazku.
Park
nie był jednak całkowicie pusty. Zza drzew wyłoniła się szczupła, niska
dziewczyna w białej, zwiewnej sukience. Jedną dłonią próbowała ogrzać zmarznięte
ramiona, w drugiej trzymała parasol, który ciągle był wyginany przez wiatr. Stukot
obcasów został całkowicie zagłuszony, nie było słychać nic oprócz wichury.
Dziewczyna była przemoczona, jej zawsze
długie, brązowe loki teraz nieeleganckimi pasmami opadały na jej plecy,
przyklejając się do ubrania.
Spieszyła
się do domu, zasiedziała się u przyjaciółki, a nigdzie nie zastała jeżdżącego
autobusu. Nie bała się iść pod osłoną nocy, robiła to wielokrotnie, zarówno w
ciągu tego lata, jak i wiele razy wcześniej. Zawsze widywała wtedy starsze
małżeństwo, spacerujące ciągle tą samą drogą, przytulając się i wesoło
rozmawiając. W takiej sytuacji zawsze przystawała na chwilę, by zamienić z nimi
choćby parę słów. Wydawali się jej idealną parą, zazdrościła im tego szczęścia,
które dzielili ze sobą.
Tym
razem nawet oni nie pojawili się w parku. Dziewczyna automatycznie przycisnęła
do siebie torebkę i rozejrzała się dookoła. Nie było nikogo.
Kilka
metrów przed sobą zauważyła dwie postacie zbliżające się do niej. Przesuwali
się powoli, nie mogła dokładnie stwierdzić, kim byli. Zdawało jej się, jakby
widziała tam to samo małżeństwo, co zawsze i uśmiechnęła się przyjaźnie,
przyspieszając kroku.
Rozczarowała
się, gdy poznała, że byli to jedynie dwaj mężczyźni, którzy dyskutowali o czymś
bardzo głośno. Nieznacznie zwolniła, a uśmiech zniknął z jej twarzy. Wyminęła
ich, nawet na nich nie patrząc, ale potknęła się na nierówności wybrukowanego
chodnika. Przewróciłaby się, gdyby ktoś jej nie przytrzymał.
Odwróciła
się i zobaczyła za sobą tych samych mężczyzn. Jeden uśmiechał się do niej
szeroko, drugi stał trochę dalej, bacznie przyglądając się sytuacji. Pierwszy
spróbował sięgnąć do jej torebki, jednak dziewczyna przycisnęła ją do siebie
mocniej. Uśmiech mężczyzny poszerzył się, po czym mocnym ciosem uderzył ją w
brzuch.
Zaczęła
krzyczeć, ale nikt nie mógł ją usłyszeć. Dostawała kolejne ciosy, teraz już od
obu mężczyzn, w twarz, w brzuch. Osunęła się na kolana i zaczęła pluć krwią.
Wywołało to jedynie śmiech oprawców, których każdy jej jęk napędzał do
kolejnych działań.
W
końcu popchnięta na twardą kostkę brukową, straciła kontakt z rzeczywistością.
Przez chwilę widziała tylko ciemność, w dłoni czuła swój parasol, który nie był
już wyginany na wietrze, a spokojnie okrywał jej postać.
Ponownie
znalazła się w parku, obserwując mężczyzn przeszukujących jej torebkę. Wyjęli
portfel, dokumenty i kluczyki do samochodu. Z zadowoleniem odrzucili torebkę,
która wylądowała tuż obok martwego ciała. Patrzyła na całą sytuację obojętnie,
jakby to nie dotyczyło jej. Kawałek dalej spostrzegła małżeństwo spacerujące
jak zawsze spokojnie, powoli. Deszcz przestał padać, na dworze zrobiło się
przyjemnie.
Jednak
dziewczyna nie zwracała uwagi za swoimi dawnymi przyjaciółmi, ruszyła za
złodziejami.
14 lipca 1997
W CENTRAL PARKU ZNALEZIONO MARTWĄ DZIEWCZYNĘ!
W nocy z
13 na 14 lipca w Central Parku doszło do morderstwa na dziewiętnastoletniej
dziewczynie, Lizawietcie Aplet, mieszkającej na stałe w Nowym Jorku.
Dziewczyna
została okradziona i brutalnie zamordowana przez dwójkę mężczyzn, których
tożsamość nie jest znana. Kilka metrów od ciała dziewczyny odnaleziono ich
martwych z dokumentami zamordowanej i z wyraźnymi śladami uduszenia. Ich śmierć
nie została wyjaśniona.
Witaj.
OdpowiedzUsuńO jejciu, jejciu, jejciu! Jak ja kocham kryminały i tego typu historie, naprawdę za nimi przepadam. No w sumie sama piszę o pewnej zbrodni, więc jak najchętniej przeczytam coś, co jeszcze zachęci moje szare komórki do myślenia.
Och, bardzo współczuję napadniętej dziewczynie i choć sama nigdy nie przeżyłam żadnej napaści ( mam nadzieję, że nie wykrakałam xD) to muszę przyznać, iż potrafię sobie wyobrazić ból i strach, jaki jej towarzyszył. Nic przyjemnego!
Jeśli chodzi o styl, to masz lekki, przyjemny i jednocześnie nie przygniatający, z chęcią poczytam dalej Pannę z Parasolem. Oj, jakoś mimowolnie ten tytuł kojarzy mi się z Kobietą w Czerni. Haha, nie wiem czemu, przecie historie inne, ale obie mają coś o płci pięknej. Może dlatego :) ?
Pozdrawiam i jeśli informujesz, to serdecznie proszę. Twój blog ma już u mnie miejsce w Linkach.
[ hipokryja-uczuc.blogspot.com ] - Jeśli masz ochotę, to też serdecznie zapraszam ;)
Pierwsza rzecz: Laaana! <3
OdpowiedzUsuńDruga rzecz to to, że historia zapowiada się naprawdę ciekawie, a prolog jest przykładem idealnego prologu - niedługiego, trzymającego w napięciu i intrygującego tak bardzo, że będę strasznie wyczekiwać na rozdział pierwszy. Styl masz bardzo swobodny i lekki, choć raz miałam wrażenie, że na siłę próbujesz poetyzować... W tym fragmencie na początku o dzieciach. Wydaje mi się, że to trochę przesadzona metafora.
Mimo tego, że strasznie mi się podobało to uważam, że cały napad mogłabyś opisać dłużej i bardziej wyczerpująco. A tutaj sprawy potoczyły się tak szybko, że nie zdążyłam wydobyć z siebie współczucia (to pewnie przez moją gruboskórność) dla głównej bohaterki. Ale nie wiem, może to prolog i chciałaś, żeby było krótko...
"Jednak dziewczyna nie zwracała uwagi za swoimi dawnymi przyjaciółmi" - lepiej "na swoich dawnych przyjaciół".
"Zaczęła krzyczeć, ale nikt nie mógł ją usłyszeć." - "Jej".
W każdym bądź razie, na pewno masz we mnie nową czytelniczkę, bo bardzo mnie zaciekawiłaś i oczarowałaś swoim lekkim stylem. :)
Pozdrawiam.
[morski-cmentarz]
NOWY JORK!!! JEJKU, KOOOCHAAAAAAM <3333333333333333333.
OdpowiedzUsuńIdealnie trafiłaś w mój gust. Wiesz, że mam bzika na punkcie NY? I uwielbiam kryminały. Ach, lepiej być nie mogło ^^. Chyba tylko ff HP ucieszyłby mnie bardziej, ale cudownie, że wreszcie piszesz opowiadanie z akcją w Ameryce.
Jestem ciekawa, jaką rolę odegra tutaj dziewczyna z parasolem (nawiasem mówiąc, fajny tytuł opowiadania wymyśliłaś). Jednak brakowało mi tu jej emocji. Jacyś faceci napadają ją i zabijają w parku, i nie wywiera to na niej żadnego wrażenia? I umarła od paru ciosów? Troszkę dziwne, ale rozumiem, że pierwszy raz piszesz coś takiego. Jak na początek, i tak jest fajnie, choć brakuje większej ilości emocji. Bo opisy otoczenia oraz dziewczyny idącej przez park wyszły całkiem ładnie.
Czyżby potem wróciła jako duch i zemściła się na mężczyznach? Ciekawa jestem, co będzie dalej, więc dodaję do linek i będę wpadać ^^.
ps. I rzecz jasna zapraszam na next na NM, już od paru dni wisi ;)).
Weszłam na Twojego bloga przez czysty przypadek, a skoro już się na nim znalazłam, postanowiłam przeczytać prolog.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że bardzo mnie zaintrygował. Już na samym początku śmierć? Ciekawie, nawet bardzo. Do tego podoba mi się Twój styl. I ten tytuł - "Dziewczyna z parasolem". Wszystko razem tworzy taką tajemniczą całość.
Z niecierpliwością będę wyczekiwać nowego rozdziału. Ale szkoda, że ukaże się on dopiero za ok. miesiąc. Myślę jednak, że warto będzie trochę poczekać.
Pozdrawiam, Pralinee. ;*
Ha, ty już dobrze wiesz, co ja myślę o tym prologu oraz całym pomyśle na opowiadanie. Kupuję to w ciemno jak wszystko, co wychodzi spod twojego "pióra".
OdpowiedzUsuńLubię kryminały, no może nie tak jak fantastykę, ale na podobnym poziomie :) Chociaż tutaj również w jakimś stopniu czuję fantastykę. Bo kto zabił tych mężczyzn? Jestem przekonana, że to sprawka ducha ich ofiary. Powróciła, aby się zemścić? Całkiem wiarygodne i bardzo interesujące moim zdaniem ;)
Ogólnie to z miejsca polubiłam tą dziewczynę i ogromnie żal mi się jej zrobiło, że została tak brutalnie zabita.
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam serdecznie!
Właśnie słuchałam sobie Lany, kiedy trafiłam na Twojego bloga. Patrzę na szablon, a tutaj del Rey (albo ktoś łudząco do niej podobny), więc skusiłam się na lekturę.
OdpowiedzUsuńNo, prolog trzymał w napięciu. Strasznie nie lubię chodzić w taką pogodę z parasolem, bo to, że wiatr próbuje mi go wyrwać, tylko utrudnia podróż ^^ W każdym razie to nie pogoda okazała się najgorszą zmorą dziewczyny, a dwóch oprawców. Czyżby po jej śmierci jej duch wymierzył sprawiedliwość? Kiedy zobaczyłam w zakładce, że opowiadanie to kryminał, jeszcze bardziej zaintrygowała mnie ta historia, tak więc czekam na nowość i pozdrawiam serdecznie!
{magia-czterech}
Cieszę się, że wystartowałaś z nowym blogiem :) Co prawda pracę widziałam już na Prozaikach - Piórem, aczkolwiek zajrzałam dopiero teraz. Lubię kryminały i przyznam, że prolog jest taki, jak powinien być. Intryguje, jest zbrodnia, czytelnik chce wiedzieć więcej. No i ten artykuł... czyżby Lizawieta (imię zainspirowane "Zbrodnią i karą"?) tuż po śmierci otrzymała nadprzyrodzone moce i zemściła się na mężczyznach? Jestem zaintrygowana przebiegiem sprawy i ogółem tą wielką tajemnicą ;) Pozdrawiam serdecznie ;*
OdpowiedzUsuńWeszłam na twojego bloga chyba wiesz dlaczego, ale nie mogłam się powstrzymać od przeczytania prologu. Jest naprawdę świetny, ale jedyne co troszeczkę zbiło mnie z tropu to, to że jak wyżej ktoś napisał dziewczyna umarła od kilku ciosów, ale może kiedy upadała walnęła się w skroń... :D Lubię kryminały, a raczej seriale kryminalne, ale od dawna zbieram się żeby przeczytać również książkę czy może bloga :d Zazwyczaj natrafiam na blogi o facetach więc miło mnie zaskoczyłaś tą dziewczyną. życzę Ci weny! :D A tak wgl to bardzo ładny jest szablon z Laną bardzo lubię ta piosenkarkę i nawet podobnie wyobrażam sobie główną bohaterkę. :D
OdpowiedzUsuńNo więc chyba jednak nie weisz dlaczego tu weszłam. Byłam ciekawa twojego bloga, gdzie w linkubyło coś o słońcu, teraz nie pamiętam co :D Nie wiem czy byś się zgodziła, ale czy zechciałabyś może udzieliś mi zezwolenia na obserwowanie tamtego bloga ? Jesli nie to zrozumiem, ale często się nudze więc... :D
UsuńIntrygujący wstęp, czekam na kolejne rozdziały, proszę Cię byś informowała mnie na: http://now-you-know.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie!
Pozdrawiam :)
Świetny prolog. Nie wiem co napisać, bo jestem zajęta zbieraniem szczęki z podłogi xDD
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetne opowiadanie :)